Nie wolno się bać, strach zabija duszę
Czuję napięcie i kołatanie serca, drżenie mięśni, i szybciej oddycham, ale nic takiego przecież się nie dzieje, a jednak drżę na myśl, gdy na wielkim ekranie mojego życia cienie rzucane przez ludzi, ich dekoracje, błahe rekwizyty, małostkowe niechęci i konflikty urastają we mnie do gigantycznych rozmiarów.
Lęk to mój i twój prywatny teatr cieni. Komponent wewnętrznego mroku. Odbicie doświadczeń, a może suma mrocznych przeżyć, które gdzieś tam kiedyś po drodze nagromadziły się w nas traumatycznie i przechyliły szalę między dobrym i złym postrzeganiem rzeczywistości. Bo lęk to miraż. Bardzo realny miraż, który potrafi sprawić, że zagrożenie dostrzegamy nawet zasypiając.
Boimy się. Obcych miejsc, obcych ludzi, potężnych gór i ciemności nocy. Boimy się tego, co nieznane i obarczone jest ryzykiem. Boimy się stanąć nad przepaścią i ją przekroczyć. Boimy się prosić, bo możemy spotkać się odmową. Boimy się dawać, bo może ktoś zażądać jeszcze więcej. Boimy się być sobą, bo może to nie przystawać do społecznych wzorców. Boimy się wyznaczać nowe cele, gdy już stoimy na jakimś szczycie. Boimy się zmian, które przenoszą nas z pozycji mistrza do pozycji ucznia!
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie
Czym właściwie jest lęk? False Evidence Acting Real (FEAR – ang. lęk) ma charakter subiektywny, powstaje w naszej wyobraźni, jest więc ułudą, fałszywym świadectwem, nieprawdziwym dowodem czegoś z głębin naszych przeżyć. Czegoś, co sprawia, że wyobrażenie niebezpieczeństwa, a więc miraż, chociaż nierealne, oddziałuje na nas z całą swoją mocą. Boicie się cieni?
Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie
Mądrzy mistycy ze wschodu uważają, że lęk, tak naprawdę, nie istnieje, a angielskie słowo Fear, dobrze nam wszystkim znane, to zwykła bańka mydlana. Można byłoby nawet pokusić się o stwierdzenie, że to, czego nie widać, tak naprawdę nie istnieje. Bo tym właśnie jest lęk. False Evidence Acting Real, fałszywym stanem wkradającym się do naszej rzeczywistości. Niestety, łatwo ulegamy złudzeniom, bo po pierwsze, to takie wygodne, a po drugie, nic, albo niewiele musimy robić, prawda?
a kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę
Czego będziecie bardziej żałowali? To, co zrobiliście, a może to, co chcieliście zrobić, ale wewnętrzny opór was powstrzymał? A czy wiecie, że bierność to najgorszy z możliwych lęków? Boimy się... strachu. Tak, odczuwamy paniczny lęk, który chociaż irracjonalny – stojący w opozycji do strachu, jako odpowiedzi na realne zagrożenie – racjonalizuje nasze wymówki, podkreśla je, zamyka w sztywne stelaże, i w pewnym momencie powstrzymuje nas od działania.
Strach to doskonała wymówka, żeby uzasadnić lęk, bo lęk pragnie nas powstrzymać od działania, zwłaszcza w pozycji mozolnie wypracowanego komfortu, a może bardziej kompromisu? Czego będziecie bardziej żałowali? Zrealizowanych marzeń, czy tego ciągłego wzdychania, ah, gdybym tylko mogł... gdybym tylko miał... gdybym tylko... to niemożliwe. Niemożliwe?
Niemożliwe nie jest faktem, a jedynie opinią, deklaracją, i zarazem potencjałem możliwości, który można łatwo przekuć na swoją korzyść. Wystarczy tylko stawić czoło lękom!
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja
I mój wolny świat!
W jeden z weekendów majowych współprowadziłem nietypowy kurs, w którym zagadnienia i ćwiczenia wspinaczkowe wykorzystywaliśmy do pracy nad zwiększeniem pewności siebie, poznawaniem swoich mocnych i słabszych stron. Pracowaliśmy też nad sposobami radzenia sobie z trudnościami i wzmacnianiem odporności psychicznej.
Kluczowym elementem szkolenia było poznanie zasad zarządzania emocjami, a więc m.in. zarządzanie strachem i zarządzanie lękiem, które chociaż nie są sobie tożsame, wywołują podobne reakcje fizyczne. Ćwicząc techniki wspinaczkowe, takie jak zjazdy i podchodzenie na linach mierzyliśmy się z torem przeszkód, który, metaforycznie, miał właśnie symbolizować trudności, z jakimi stykamy się w życiu codziennym. Stawiając sobie cele długoterminowe, rozwojowe, albo zawodowe określaliśmy drogę, jaką musimy przejść i co musimy zrobić, żeby z niekończącej się fazy planowania, rzeczywiście przejść do realizacji postawionych sobie zadań.
Gdybym tylko mógł... gdybym tylko dała radę... gdybym tylko był wstanie... gdybym tylko się nie bała... Te i inne zwroty, będące naszym życiowym hamulcem, staraliśmy się przepracować zadając sobie pytania i odnajdując na nie konkretne odpowiedzi.
Podczas szkolenia, pracując z linami wspinaczkowymi, węzłami na linach, wreszcie z mostem linowym, który szkolący się mieli wspólnie wybudować i przejść, wzmacnialiśmy współpracę zespołową i zaufanie. W końcu, w świecie, w którym funkcjonujemy nie działamy w oderwaniu od innych ludzi. Co więcej, bez innych ludzi, a więc przyjaciół i również wrogów, nie bylibyśmy wstanie nic zrobić. Nasz świat to system naczyń połączonych, które w odosobnieniu nie są wstanie wzajemnie się opróżniać i napełniać. A więc ewoluować. Ewolucja, w jakąkolwiek stronę, jest ruchem, a ruch jest wrogiem stagnacji.
Czy warto się szkolić? Warto i nawet powinniśmy, bo każde szkolenie nas zmienia, ubogaca, zwiększa naszą „atrakcyjność” na rynku pracy, wśród przyjaciół, w rodzinie, a więc we wszystkich relacjach opartych na kontaktach z ludźmi. I nie chodzi o to, żeby być w centrum uwagi, na piedestale, ale o to, żeby być człowiekiem w sensie dosłownym, otwartym, kochającym, współczującym i empatycznym, a także nie bojącym się wyzwań i działań poza strefą komfortu.
Kurs i szkolenie zorganizowane i przeprowadzone zostało przez Szkołę Górską Climbe i Sylwię Pardus (trenerkę biznesu, coacha, konsultantkę i mentora od bardzo trudnych zadań).