
Toy Story. Historia pewnych zabawek
26 listopada 2024
Miejsce absolutnego oddalenia. Pik Kosmos 2014
10 grudnia 2024
ALPINIZM | BISHKEK | BISZKEK | EKSPLORACJA | EKSPLORACJA GÓR WYSOKICH | GÓRY WYSOKIE | KAKSHAAL TOO | KIRGISTAN | KIRGIZJA | KLUB WYSOKOGÓRSKI KRAKÓW | KYRGYZSTAN | KW KRAKÓW | KOKSZAŁ TAU | NIEZDOBYTE SZCZYTY | POLACY W KIRGISTANIE | TIENSZAN | TIEN SHAN | WSPINACZKA WYSOKOGÓRSKA | WYPRAWA EKSPLORACYJNA | WYPRAWA WYSOKOGÓRSKA
Spis treści
- 1. Wstęp
- 2. Kilka słów o Kirgistanie
- 3. Zachodnie Kakshaal Too (Kokszał Tau, Kokshaal Too)
- 4. Przygodo, ile Cię trzeba cenić
- 5. Dwa dni w stolicy Biszkek (Bishkek)
- 6. Znowu w drodze
- 7. Działalność górska
- 8. Warunki wspinaczkowe
- 9. Status zdobytych szczytów
- 10. Podsumowanie
- 11. Wykaz szczytów, przełęczy i poprowadzonych dróg wspinaczkowych w Kirgistanie
- 12. Powrót do przeszłości. Opowieści z wyprawy, które kiedyś powstaną
- 13. Film górski pt. Nocny Motyl (Night Butterfly)
Kirgistan (Kirgizja, Kyrgyzstan) to kraina pełna kontrastów. Bezkresne, dzikie przestrzenie, nieokiełznana przyroda wciąż nieskażona cywilizacją, życzliwi ludzie, żyjący w zgodzie z naturą, oraz spektakularne pasma górskie, konkurujące ze sobą o pierwszeństwo w niebie – wszystko to sprawia, że każdy, kto choć raz odwiedził ten kraj, pragnie tu jeszcze kiedyś powrócić. Będąc w takim miejscu, bardzo szybko wyłania się prawdziwy sens słów: tyle na ofiarowano, ile możemy zapamiętać.
Zapraszam do przeczytania relacji z wyprawy wysokogórskiej w góry Tienszan (Tien Shan), w zachodnie pasmo Kakshaal Too (Kokszał Tau) w Kirgistanie. Celem wyprawy były dziewicze, a więc wciąż niezdobyte szczyty. Podczas miesięcznej wyprawy mieliśmy szczęście zakosztować trochę wspinania w górach wysokich, trochę turystyki zimowej wysokogórskiej (w warunkach zimowych), oraz trochę eksploracji nieznanych i nieodwiedzanych przez ludzi rejonów górskich. O to przed wami niesamowita Kirgizja i jej zachodni Kokszał Tau (Western Kakshaal Too).
Niniejszy artykuł pierwotnie został opublikowany w czasopiśmie Magazyn Górski wydawanym przez wydawnictwo Alpin Media. Obecnie czasopismo jak i samo wydawnictwo nie istnieją, a z uwagi na znacznie utrudniony dostęp do treści artykułu poświęconego naszej wyprawie w góry wysokie (zachodni Kakshaal Too) pozwoliłem sobie opublikować go w wersji cyfrowej na blogu mojej Szkoły Górskiej Climbe. Bardzo dziękuję Jackowi Trzemżalskiemu za opublikowanie naszej relacji z wyprawy eksploracyjnej.
- Śp. Mariusz Norwecki na szczycie Skalnego Konia (5186 m.) – fot. Piotr Picheta
1. Wstęp
Na przełomie lipca i sierpnia 2010 roku w zachodnim paśmie Kakshaal Too (na granicy kirgisko-chińskiej) działała wyprawa eksploracyjna zorganizowana przez członków Klubu Wysokogórskiego Kraków. Celem wyprawy była eksploracja nieodwiedzanej dotychczas doliny Dzhirnagaktu w Kirgistanie. Wyprawa objęta została patronatem medialnym Magazynu Górskiego. Ekipa wyprawy: Oktawian Cież, Jakub Gałka, Mariusz Norwecki, Piotr Picheta (Szkoła Górska Climbe), Tomek Owerko, Kuba Wrona.
INFORMACJE PRAKTYCZNE: Warunkiem wjazdu na teren zachodniego Kakshaal Too w Kirgistanie jest posiadanie pozwolenia (permitu), osobnego dla wspinaczy, i osobnego dla kierowcy samochodu. Zdobycie takiego pozwolenia jest czasochłonne, dlatego polecamy skorzystanie z usług agencji turystycznych, które wykonają za nas całą papierkową robotę (pozwolenia, wizy itp.). Zdobycie na własną rękę pozwolenia na wyjazd wiąże się z koniecznością wizyty w cywilnych i wojskowych urzędach, a także istnieje realne ryzyko łapówkarstwa (niepotrzebna strata pieniędzy i czasu).
O wiele wygodniej jest zlecić wyrobienie wiz i pozwoleń agencji turystycznych. W naszym wypadku skorzystaliśmy z usług agencji Dostuck Trekking, która poza pozwoleniami, zdobyła dla nas gaz na wyprawę, załatwiła noclegi oraz zapewniła nam transport na miejsce i powrót po skończonej wyprawie (lotnisko - siedziba agencji - góry - i w drugą stronę).
ETYMOLOGIA NAZWY KAKSHAAL TOO: W jęyku kirgiskim słowo "too" a w języku kazachskim "tau" oznacza "góra, góry", natomiast kakshaal, kakszaal" posiada kilka innych znaczeń. W języku kirgiskim funkcjonuje czasownik "kaksza, kaszap jatat", który oznacza ból kości (od zimna), a od niego pochodzi słowo "kakszaal", które między innymi oznacza "dziki, surowy". Wydaje się zatem słuszne stwierdzenie, że nazwa Kakshaal oznacza dzikie, surowe góry. Ten nasz domysł, po latach (stan na 2024) potwierdza również sama wikipedia, która w etymologii podaje: "in Kyrgyz, "Какшаал" meaning wild, severe, and "Тоо", meaning mountains."
DOLINA DZHIRNAGAKTU: Dolina, w której prowadzona była przez nas akcja górska. Od wschodu sąsiaduje z doliną lodowca Kyzyl Asker (o tej nazwie również szczyt o wysokości 5842 m., a od zachodu z doliną Ak-Bai-Tal. Dolina Dzhirnagaktu jest to ostatnia, najdalej wysunięta na zachód dolina, w której znajdują się jeszcze pięciotysięczne szczyty Tien Szan. Dolina Dzhirnagaktu nie została wybrana przypadkowo. Na podstawie dostępnych źródeł (AAJ, stare rosyjskie mapy, zasoby internetu itp.) sporządziliśmy w Google Maps dokładną analizę terenu. Różnymi kolorami oznaczyliśmy wierzchołki pięciotysięczne (wysoki, niski), czterotysięczne oraz ich status (dziewicze, zdobyte, nie ma pewności). Tak zebrane dane pomogły nam wybrać dolinę, która ma największą liczbę wysokich i dziewiczych szczytów.
MIĘDZYNARODOWY RAPORT Z DZIAŁALNOŚCI WYPRAWY: raport z pierwszych polskich wejść i z wejść na dziewicze szczyty można również przeczytać na stronie American Alpine Journal (strona www AAJ) oraz w wersji PDF (również ze strony AAJ).
ORGANIZATOR WYPRAWY: w wyprawie udział wzięli członkowie Klubu Wysokogórskiego Kraków (PZA). Skład wyprawy: Oktawian Cież, Jakub Gałka, Mariusz Norwecki, Tomasz Owerko, Piotr Picheta, Jakub Wrona.
2. Kilka słów o Kirgistanie
Kirgistan (Republika Kirgizji, Kyrgyzstan) to mały górzysty kraj w Azji Środkowej, pozbawiony dostępu do morza. Państwo to należy do nielicznych krajów, w których tereny górzyste stanowią większość powierzchni kraju. Góry Kirgistanu zajmują około 93% terytorium kraju, z czego aż 65% powierzchni to góry Pamiru i Tien Szan (Tien Shan).
Kirgizja przez wielu ludzi postrzegana jest jako kraj „multi-kulti. Zamieszkuje go przeszło 150 przedstawicieli różnych narodowości i grup etnicznych (ok. 5.4 mln mieszkańców). Żyją tu Tatarzy, Łotysze, Ukraińcy, Niemcy, Rosjanie, Turcy, Uzbecy,Baszkirzy, Dagestańczycy, Kazachowie, Koreańczycy, Chińczycy i wiele innych – można byłoby długo wymieniać. Ten kulturowy kocioł sprawia, że wszystko jest tu niesamowicie wielobarwne (mimo powszechnej biedy i widocznych różnic klasowych). Kolorowe ulice pełne są rozmaitych ludzi, o rysach twarzy tak etnicznie zróżnicowanych, że Europejczykowi dość łatwo wtopić się w otoczenie i upodobnić do autochtonów (o ile zna się język rosyjski i zmieni się garderobę).

3. Zachodnie Kakshaal Too (Kokszał Tau, Kokshaal Too)
Zachodnie Kakshaal Too to pasmo górskie (stanowi część wielkiego pasma Tian Shan) usytuowane na granicy kirgisko-chińskiej pomiędzy jeziorem Issyk Kul na północy (jest to jedno z największych jezior obszarów górskich świata – niezwykle popularne turystycznie), a pustynią Takla Makan w zachodnich Chinach. Pasmo to ma długość około 100 kilometrów i należy do wielkiego pasma Kakshaal Too, które rozciąga się wzdłuż granicy z Chinami. Jest ono naturalną barierą rozdzielającą Republikę Kirgiską od komunistycznych Chin. Kulminacją całego pasma Kakshaal Too (długość 582 km) jest Pik Pobieda 7439 m.
Po stronie chińskiej te potężne skalne ściany, dochodzące niemalże do wysokości 6000 metrów nazywane są „Wielkim Murem”. Po stronie Kirgiskiej określane są jako góry na granicy z Chinami, chociaż ta nazwa jest raczej przypadkowa i wynika bardziej z niewiedzy tutejszych pasterzy odnośnie etymologicznego pochodzenia tej nazwy (albo dlatego, że te góry faktycznie stanowią naturalną granicę między Kirgistanem a Chinami). Obecność pobliskiej chińskiej granicy pozwala przypuszczać, że tak właśnie jest, a brak rdzennych mieszkańców mogących znać szczegółową historię tego rejonu potwierdza te domysły. Nieliczni pasterze, którzy latem przebywają w tym miejscu, to najczęściej ludzie z miast nieznający pełnej historii tego rejonu, którzy na okres letni zapędzają swoje zwierzęta na „bujne” pastwiska Ak-su.
- Początek naszej przygody – fot. Piotr Picheta
W latach 50, podczas napięć politycznych, terytorialnych (spory o przebieg granicy) pomiędzy Związkiem Radzieckim (Kirgistan był państwem satelickim) a Chinami, w regionie tym stacjonowały wojska, a nieliczni rdzenni mieszkańcy (pasterze prowadzący wędrowny styl życia) zajmujący kiedyś okoliczne doliny zachodniego pasma Kakshaal Too, zostali przymusowo przesiedleni w głąb kraju. Przez wiele lat obszar ten był całkowicie zamknięty dla podróżników z Zachodu. Jedynie obywatele Związku Radzieckiego mieli prawo wstępu, w wyniku czego większość znaczących szczytów, np. najwyższy Pik Dankova (5842 m) zostały zdobyte przez wielkie wyprawy narodowe (alpiniady) rosyjskie i kazachskie. Obecnie teren jest otwarty dla wspinaczy z Zachodu, jednakże nadal jest on kontrolowany przez wojsko. Każdy wjazd i wyjazd jest skrupulatnie kontrolowany przez żołnierzy patrolujących strefę graniczną.
- Nocny Motyl – fot. Piotr Picheta
- Po lewej Kruczy Szczyt, po prawej Pik 5632 – fot. Piotr Picheta
- Nasze wierzchołki – fot. Piotr Picheta
- Dolina Dzhirnagaktu – fot. Piotr Picheta
4. Przygodo, ile Cię trzeba cenić
Przygodo ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto ciebie doświadczył. I zdziwi się ten, kto powie, że lotnisko nie może być źródłem przygód. Otóż może być. Już na Okęciu (Lotnisko Chopina w Warszawie) udaje nam się skutecznie „zapchać” na odprawie bagaży. Zbyt duże i zbyt ciężkie plecaki zwracają uwagę jakiegoś mundurowego, który władczym gestem zaprasza nas do specjalnej „przymierzalni" (tzw. koszyczek strachu, czyli miara bagażu podręcznego). Miara podręczna jest bezduszna. Jakub musi nadać dodatkowy bagaż, Oktawian tak długo kopie plecak, aż się zmieści, ale nie może go wyciągnąć, a plecak Mariusza, oparty o skrzynię, wystaje jeszcze pół metra.
Sytuacja jest komiczna, ale koszt nadania dodatkowego bagażu nie jest już śmieszny (10 Euro za dodatkowy kilogram – uwaga, to stan na rok 2010, to były inne stawki, inna wartość pieniądza). Na szczęście, mundurowy dogłębnie poruszony całą sytuacją, widząc nas szczelnie opakowanych w goreteksy, polary i buty szturmowe, w końcu lituje się, a my ciężkim krokiem ruszamy w stronę hali odlotów. Samolot już czeka, a w głowie wciąż kołacze pewna myśl – jak to będzie w drodze powrotnej z Kirgistanu?
5. Dwa dni w stolicy Biszkek (Bishkek)
Do Biszkeku (Bishkek) stolicy Kirgistanu docieramy 30 lipca. Z lotniska odbiera nas kierowca pracujący dla agencji Dostuck Trekking. W mieście panuje upał. W pamięci wciąż mamy trudną noc na lotnisku Szeremietiewo. Największe od 130 lat fale upałów – płonęły lasy i torfowiska – sprawiły, że moskiewskie lotnisko było niczym rozgrzany piec, w palenisku którego dogorywały języki ognia. W temperaturze przeszło 35 stopni Celsjusza spędziliśmy wówczas całą noc (lot z przesiadką). Podczas jazdy przez duszne miasto wspomnienie to na nowo ożyło.
W agencji Dostuck Trekking załatwiamy konieczne formalności (m.in. pozwolenie na wjzazd w strefę przygraniczną, ustalenie terminu wyjazdu w rejon i powrotu do Biszkeku). Kolejny dzień spędzamy na zakupach wyposażenia i żywności na Bazarze Osz (Bazar Osh). Bazar Osz to najpotężniejszy plac targowy w Biszkeku. Usytuowany jest on w zachodniej części miasta. Ten potężny, pełen zaułków plac sprawia wrażenie, jakoby jego kształt był wciąż nieustalony, jakby z każdą sekundą się zmieniał, przemieszczał wraz z niezliczoną rzeszą przekupniów. A kupić na nim można wszystko – owoce, warzywa, świeże mięso, odzież, sprzęt RTV, gadżety z amerykańskiej bazy wojskowej (aktualnie baza wojskowa już nie istnieje – stan na 2024 r.), wnętrzności owiec, baranów i innych zwierząt, i gdyby dobrze poszukać, zapewne broń i inne nielegalne produkty.
Po kilku godzinach wracamy do motelu i rozdzielamy zakupioną żywność. Wieczór spędzamy w lokalnej restauracji, w której kosztujemy kirgiskie specjały gastronomiczne i popijamy wyśmienite piwo. Za udaną wyprawę! - Pada toast. - Za udaną – wtórujemy, bowiem każdy z nas czuje, że będzie się działo.
6. Znowu w drodze
Wreszcie 1 sierpnia, głodni górskich przygód, w rozgrzanym słońcem Uazie, ruszamy w kierunku dzikich gór Kirgistanu. Podróż zajmuje nam dwa dni. Pierwszego dnia, pod wieczór, docieramy do Narynia, miejscowości usytuowanej w długiej, wąskiej dolinie, która do drugiej wojny światowej była rosyjskim garnizonem wojskowym (założona została w 1868 r.). Przez miasteczko przebiega jedna główna ulica, która sprawia, że mieścina jest niezwykle długa. W wynajętym hotelu spędzamy noc, a następnego dnia, przedzierając się przez trzy posterunki wojskowe (kontrola wiz i pozwoleń) docieramy wreszcie na rubieże zachodniego Kakshaal Too.
- Żeby nas dobrze przepuścili – powiedział wówczas Wiktor, po czym zabrał wielkiego arbuza i zaniósł go wojskowym. Wiktor to nasz kierowca, który urodził się na Ukrainie. Jako młody chłopak wyemigrował do Kirgizji (Kirgistanu), w której mieszka już przeszło 30 lat. Na co dzień pracuje jako taksówkarz w Biszkeku, jednakże, gdy w agencji Dustuck Trekking pojawia się zapotrzebowanie, ze zwykłego kierowcy taksówki przemienia się w prawdziwego mistrza offroadu. Na kirgiskich bezdrożach Wiktor niejednego Uaza zdarł po sam dach.
W trakcie podróży udowadnia nam, że strome podjazdy i kamieniste przeprawy rzek nie są mu straszne. Niestety, nawet umiejętności Wiktora okazują się niewystarczające. Podczas podróży nasz samochód ulega awarii. Przegrzewająca się pompa paliwa odcina dopływ benzyny. Szczęśliwie, Wiktor mając dostęp do silnika prosto z kabiny, wpada na genialny pomysł. Podczas jazdy polewa pompę zimną wodą (z butelki!). Rozwiązanie to, choć prowizoryczne, pozwala nam szczęśliwie dotrzeć do celu.
7. Działalność górska
Trzeciego sierpnia zakładamy bazę na wysokości 3800 metrów i zaczynamy powoli przenosić ciężki sprzęt oraz żywność na lodowiec (baza wysunięta 4271 m). Przez kolejnych pięć dni transportujemy większość wyposażenia, kopczykujemy morenę lodowca i rozpoznajemy arenę naszych najbliższych działań. W trakcie zakładania ABC okazuje się, że telefon satelitarny wypożyczony z agencji Tien Shan Travel przestaje działać.
Mocno skonsternowani takim obrotem sprawy, pomni słów, że będziemy regularnie dawać rodzinom znać, że żyjemy, ze zgrozą uświadamiamy sobie, że trzy tygodnie ciszy, to wystarczający czas na uruchomienie poważnej machiny ratunkowej. Po burzliwych dyskusjach decydujemy się na marsz do cywilizacji i przekazanie „wiadomości, że nie będzie już żadnych wiadomości”. Kuba i Tomek wyruszają na misję trwającą przeszło tydzień, podczas której napotykają grupę francuskich wspinaczy (działali w innej dolinie Kirgistanu). Francuzi, po krótkiej rozmowie, zobowiązują się drogą mailową przekazać wiadomość naszym rodzinom. W tym samym czasie, gdy Tomek i Kuba prowadzą dialog z Francuzami, reszta chłopaków rozpoczyna zaplanowaną wspinaczkę.
- Wejście do Doliny Dzhinagaktu – fot. Piotr Picheta
- Początek doliny Dzhirnagaktu – fot. Piotr Picheta
- Pik Sputnikowej Nadziei – fot. Piotr Picheta
7.1. Nocny Motyl (Night Butterfly)
Na pierwszy ogień wybieramy dziewiczy wierzchołek o wysokości 5056 m (później: nazywamy go Nocny Motyl), który jest zarazem celem aklimatyzacyjnym przed atakiem na Pik 5632 m. Za sobą mamy już kilka mniejszych, aklimatyzacyjnych wejść (Pik Sputnikowej Nadziei, Pięć Baszt, Długa Szpica, Ujgurska Przełęcz).
Do wspinaczki na Nocnego Motyla wybieramy wschodnią ścianę i grań (lód i śnieg), która po kilku godzinach wspinaczki wyprowadza nas tuż pod wierzchołek. Niestety, z uwagi na niebezpieczne nawisy wspinaczka ściśle granią okazuje się nie możliwa. Zmusza nas to do długiego trawersu, podczas którego pokonujemy niewygodne śnieżne żeberko i docieramy do wyraźnej przełęczy. Stąd widzimy już wyraźnie wierzchołek główny. Niestety, warunki śnieżne znacznie się pogarszają. Mocno operujące słońce zamienia zmrożony śnieg w słabo związaną śnieżną breję, która znacznie zwiększa ryzyko lawinowe. Z niepokojem obserwujemy wyraźne deski śnieżne, po których musielibyśmy przejść w drodze na wierzchołek. Skonsternowani patrzymy na zegarek – południe. Zbyt późno i zbyt daleko jest na szczyt, żeby zrobić to bezpiecznie.
Decydujemy się na odwrót. Stromym kuluarem pospiesznie schodzimy do podstawy ściany. Godzinę później, gdy jesteśmy już na lodowcu, niespodziewanie łapie nas gwałtowne załamanie pogody, które potwierdza słuszność decyzji. W przygnębieniu wracamy do bazy. Smak porażki jest wyjątkowo gorzki, ale mimo wszystko cieszymy się, że rozsądek zwyciężył, bowiem załamanie pogody jest niezwykle gwałtowne i trwa do końca dnia.
Kilka dni później ponawiamy atak – tym razem już skutecznie. Na wierzchołku meldują się: Mariusz Norwecki, Tomek Owerko, Piotr Picheta oraz Kuba Gałka. Góra, z uwagi na jej charakterystyczny kształt, i towarzyszącą nam na lodowcu ćmę, otrzymuje nazwę Nocny Motyl.
- Jakub Wrona – fot. Piotr Picheta
- na szczycie Nocnego Motyla – fot. Piotr Picheta
- Tomek na Pik Kraków (4841 m) i widok na Nocnego Motyla – fot. Piotr Picheta
7.2. Kruczy Szczyt (5370 m.), Skalny Koń (5186 m.)
Kruczy Szczyt – wybitny wierzchołek przypominający do złudzenia tatrzańskiego Kościelca, od samego początku przykuwał naszą uwagę. Jego kształt, długa zachodnia grań, i wysokość sięgająca przeszło tysiąc metrów powyżej ABC (Advance Base Camp), obiecywała niezapomnianą przygodę. W końcu, 12 sierpnia decydujemy się przeprowadzić na niego szturm.
W trójkowym zespole – Oktawian, Jakub, Piotr – o 4 nad ranem rozpoczynamy wspinaczkę. Po dwóch godzinach docieramy na Kazalniczkę (4876 m.), od której to zaczyna się właściwa grań prowadząca na wierzchołek „Kościelca”. Ta logiczna i pozornie łatwa linia szybko okazuje się sporym wyzwaniem. Cienki lód ukryty pod warstwą niezwiązanego śniegu nie ułatwia nam zadania. Asekuracja staje się kłopotliwa, skała jest wyjątkowo krucha (metamorficzna – łupek i kwarcyt), a trudności zaczynają rosnąć.
- Na grani Kruczego Szczytu – fot. Piotr Picheta
Kluczowym miejscem okazuje się wyraźny próg, od którego kolejne napotkane spiętrzenia już tylko potęgują trudności. W zapadającym zmroku pokonujemy ostatni 60-metrowy wyciąg. O godzinie 23, około 150 metrów pod wierzchołkiem decydujemy się na odwrót. Zmęczeni, nie wierząc już w sukces, zjeżdżamy z uskoku kopuły szczytowej na grań. Po chwili okazuje się, że nie jesteśmy wstanie odzyskać liny. Po bezowocnej walce z zaklinowanym „sznurkiem” tniemy tyle, ile się da (ok. 30 metrów) i zaczynamy zejście stromym, lodowym kuluarem w kierunku nieznanego nam lodowca, na którym nie stała jeszcze ludzka stopa.
- Skalne spiętrzenie. Kruczy Szczyt – fot. Piotr Picheta
Czujemy się oszołomieni, ale chyba bardziej z powodu zmęczenia. Czas ekscytacji minął jakieś 6 godzin temu. Przy świetle czołówek i ze świadomością, że gdzieś przed nami jest potężna szczelina lodowcowa, która ze spokojem może pochłonąć cały dom, ruszamy w dół. W końcu docieramy do niebezpiecznej szczeliny. Pierwszy przekracza ją Jakub, który czujnie kroczy po moście śnieżnym. Tuż za nim ja, gotowy w każdej chwili paść z czekanem na śnieg, a za mną Oktawian, równie czujny, mimo wyraźnego zmęczenia. Crux drogi zostaje pokonany. Niestety, godzinę później Oktawian zalicza poważną wpadkę do szczeliny – znika całkowicie z oczu. Szczęśliwie, wychodzi o własnych siłach. W obozie meldujemy się po 27 godzinach akcji. Totalnie zmęczeni, po szybkim posiłku zapadamy w długi, pełen majaków sen.
Atak ponawiamy kilka dni później. Tym razem dzielimy się na dwa niezależne zespoły, i atakujemy sąsiadujące ze sobą wierzchołki. Koło południa ja z Mariuszem (Piotr i Mariusz) osiągamy wierzchołek o wysokości 5186 m., który otrzymuje nazwę Skalny Koń (na wierzchołek weszliśmy po eksponowanej skale pokonując ją okrakiem). Po sesji zdjęciowej, zebraniu pomiarów wysokości i zapisaniu współrzędnych szczytu (GPS), rozpoczynamy długie zejście.
- Dzielimy się na dwa zespoły – fot. Piotr Picheta
- Jakub i Oktawian w drodze na Kruczy Szczyt – fot. Piotr Picheta
- Piotr na grani Skalnego Konia – fot. Mariusz Norwecki
- Piotr na grani Skalnego Konia – fot. Mariusz Norwecki
- Piotr na grani Skalnego Konia – fot. Mariusz Norwecki
- Na szczycie Skalnego Konia 5186 m. – fot. Mariusz Norwecki
Tymczasem Oktawian i Jakub kontynuują wspinaczkę na Kruczy Szczyt. O to jak wyglądała ta akcja oczami Jakuba: „Miała to być dla nas największa przygoda tego wyjazdu i rzeczywiście tak było. Dolna partia ściany, choć jeszcze niezbyt trudna, sprawiała problemy w asekuracji. Pod grubą warstwą firnu nie mogliśmy się doszukać dobrego lodu. Na szczęście, po kilku długościach liny pokonanych z lotną i niestety słabą asekuracją docieramy do sekcji z większą ilością grubego lodu.
Nasza linia wiedzie prosto do góry, w kierunku mikstowego progu, który wydaje się być stosunkowo „wkaszalnym” (możliwym do przejścia) wejściem w kopułę szczytową. Za naszymi plecami obserwujemy działania Piotrka i Mariusza na grani Skalnego Konia. Kontynuujemy wspinaczkę aż do progu w podstawie kopuły szczytowej. Kilka razy obrywam spadającym lodem – prezenty od Oktawiana. Po krótkiej walce Oktawian pokonuje mikstowy próg i ze sporym „run-outem” (przejściem bez asekuracji) szuka grubszego lodu na stanowisko. Na szczęście skutecznie. Zadowoleni z siebie nie wiemy, że wyżej kiepskie warurnki śnieżne znacznie spowolnią nasze działania i dadzą nam nieźle w kość.
Po długim wyciągu w stromym lodzie przekopuję się przez nawis w grani wieńczący kopułę szczytową, ściągam Oktawiana z dziury w śniegu i w głębokich zaspach napieramy do oddalonego o 100 metrów szczytu. Wierzchołek osiągamy o zmroku i po krótkiej chwili, lekko zestresowani okolicznościami, zaczynamy zjazdy linią drogi. Każde kolejne stanowisko jest rytuałem: 2 śruby, Abałakov, asekuracja, zjazd, lina schodzi..., 2 śruby, Abałakov... tracimy rachubę, który to już raz. Po około 15 takich sekwencjach mijamy w środku nocy szczelinę brzeżną i osiągamy lodowiec. Napięcie opada i już bez przeszkód schodzimy do namiotów.
8. Warunki wspinaczkowe
W dolinie Dzhirnagaktu (południowo-wschodni Kirgistan) podczas wszystkich wspinaczek towarzyszyła nam wyjątkowo krucha skała metamorficzna (łupek i kwarcyt). Asekuracja ze skały była w zasadzie niemożliwa. Podobnie lód, w wielu przypadkach pozostawiał wiele do życzenia. Najczęściej znajdował się on pod grubą warstwą firnu i słabo związanego śniegu, i był na tyle cienki, że śruby lodowe udawało się wkręcić tylko do połowy. Pogoda w rejonie była niestabilna. Mimo, że większość czasu była słoneczna, gwałtowne zmiany warunków nie były rzadkością.
Tylko podczas jednej wspinaczki odnotowaliśmy aż pięć burz śnieżnych. W ciągu dnia, mimo dużej wysokości, bardzo często dominowała dodatnia temperatura, która uniemożliwiała bezpieczną wspinaczkę. Z tego względu większość wspinaczek miała miejsce w nocy, a samo wejście na wierzchołek, średnio dwie, trzy godziny po wschodzie słońca. Lodowce okazały się wyjątkowo zdradliwe. Większość szczelin zakryta była słabymi mostami śnieżnymi, które pękały pod naporem naszych kroków.
- Na zdjęciu dominuje Nocny Motyl – fot. Piotr Picheta
9. Status zdobytych szczytów
Istnieje poważna wątpliwość odnośnie statusu zdobytych przez nas szczytów w Kirgistanie. Niestety, według niedawno otrzymanych danych (stan eksploracji na 2010), spora część szczytów, szczególnie te w grani bocznej, które dostępne są z doliny Kyzył Asker, została przypuszczalnie zdobyta w latach 80 lub 85 przez kazachskie i/lub rosyjskie wyprawy narodowe.
Lindsay Griffin, wieloletni kronikarz, poszukiwacz, pisarz i zarazem wspinacz, pracujący dla magazynu Climb i dla American Alpine Journal – od 15 lat pracuje na rzecz światowej społeczności wspinaczkowej – natrafił w rosyjskich archiwach na notatki i niewyraźne zdjęcia z tego rejonu Kirgistanu, które sugerują, że większość lub część tych szczytów została zdobytych podczas wypraw na Kyzyl Asker.
Informacja ta nie jest potwierdzona, ale zakłada się, że wszelkie wątpliwości rzucają poważny cień na status dziewiczego szczytu. Pewne jest natomiast to, że dolina Dzhirnagaktu do tej pory nie była odwiedza przez wspinaczy, i wszystkie nasze wejścia na szczyty w grani bocznej są nowymi drogami. Jedynymi dziewiczymi wierzchołkami, do których nie ma żadnych wątpliwości są: Nocny Motyl (5056 m.), Kazalniczka (4786 m.), Pik Kraków (4841 m.), oraz Ujgurska Przełęcz (4631 m.).
Po analizie mapy ze zdobytymi szczytami do listy szczytów Zachodniego Kakshaal Too w Kirgizji, które prawdopodobnie były również dziewicze zaliczyć możemy jeszcze: Efekt Motyla (4602 m.), Kucyk (4705 m.) oraz Pik Sputnikowej Nadziei. Te szczyty są szczytami zlokalizowanymi w odnogach grani bocznej (opadające granie do doliny Dzhirnagaktu: stan na 2024 r.).
W tym miejscu warto jeszcze zaznaczyć, że na czeskich mapach online (mapy.cz) wszystkie szczyty, na które weszliśmy i nadaliśmy im nazwy opisane są właśnie tymi nazwami. O ile niektóre z nich mogły nie być już dziewicze, gdy na nie się wspinaliśmy, o tyle zostały one zdobyte przez pierwszych polaków, i zapewne po raz drugi, właśnie przez nas na tej wyprawie. To co nas cieszy to fakt, że obecnie szczyty te noszą nazwy nadane im podczas naszej wyprawy w 2010 roku. Jest to miły ukłon czeskich map w naszą stronę.
10. Podsumowanie
Podczas całego pobytu w zachodnim paśmie Kakshaal Too (Kirgistan) przeprowadziliśmy wiele udanych wspinaczek. Łącznie weszliśmy na 12 wierzchołków (3 pięciotysięczniki, 4 wysokie i 5 niskich czterotysięczników). Cel główny Pik 5632 m. niestety nie został przez nas zdobyty. Zagrożenia obiektywne (m.in. seraki) oraz kilka innych czynników sprawiły, że zrezygnowaliśmy z ataku na ten wierzchołek. W dolinie pozostały 4 niezdobyte góry, w tym dwie 5-tysięczne (stan na 2010). W trakcie wyjazdu zebraliśmy bogaty materiał fotograficzny i filmowy.

Chcielibyśmy podziękować Fundacji im. Anny Pasek za pomoc w organizacji bezpiecznej wyprawy do Kirgistanu, firmie Larix za wsparcie sprzętowe Odlo, Uvex, Viking, Meindl, a także Monkey's Grip za doskonałe rękawice, które skutecznie oparły się trudnym warunkom pogodowym, Lyofood za doskonałe jedzenie szturmowe (liofilizaty), Eksplo za puchowe wsparcie oraz Centrum Kształcenia i Doskonalenia za sprzęt video. Szczególne podziękowania pragniemy złożyć na ręce Kasi Kowalskiej (projektowanie graficzne) za nieocenioną i pełną profesjonalizmu oprawę graficzną wyprawy.

11. Wykaz szczytów, przełęczy i poprowadzonych dróg wspinaczkowych w Kirgistanie
- Szczyt: Nocny Motyl | Wysokość: 5056 m. | Status: dziewiczy | Kto: Oktawian Cież, Jakub Gałka, Mariusz Norwecki, Piotr Picheta | Uwagi: wspinaczka zakończona poniżej wierzchołka. Wschodnia grań.
- Szczyt: Nocny Motyl | Wysokość: 5056 m. | Status: dziewiczy. | Kto: Tomasz Owerko, Mariusz Norwecki, Piotr Picheta, Kuba Wrona | Uwagi: szczyt zdobyty południową ścianą. Ostatni na zachód 5-tysięcznik Tienszanu.
- Szczyt: Kruczy Szczyt | Wysokość: 5370 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście. | Kto: Oktawian Cież, Jakub Gałka, Piotr Picheta | Uwagi: wspinaczka zakończona poniżej wierzchołka.
- Szczyt: Kruczy Szczyt | Wysokość: 5370 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście. | Kto: Oktawian Cież, Jakub Gałka | Uwagi: zachodnia grań - do kopuły szczytowej. Szczyt zdobyty. Północna ściana ok. 700 metrów.
- Szczyt: Skalny Koń | Wysokość: 5186 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście. | Kto: Mariusz Norwecki, Piotr Picheta | Uwagi: szczyt zdobyty. Zachodnia grań.
- Szczyt: Motyla Noga | Wysokość: 4865 m. | Status: 1 polskie wejście, prawdopodobnie 2 wejście w ogóle | Kto: Jakub Gałka, Mariusz Norwecki, Piotr Picheta | Uwagi: kopczyk na wierzchołku. Nie ma danych odnośnie nazwy. Szczyt zdobyty. Nowa droga, zachodnia grań.
- Szczyt: Pik Kraków | Wysokość: 4841 m. | Status: dziewiczy. | Kto: Jakub Gałka, Tomasz Owerko, Piotr Picheta | Uwagi: szczyt zdobyty. Wierzchołek główny w grani na terytorium Chin. Wejście północną granią.
- Szczyt: Piramida | Wysokość: 4812 m. | Status: 1 polskie wejście, prawdopodobnie 2 wejście w ogóle | Kto: Piotr Picheta | Uwagi: szczyt zdobyty samotnie.
- Szczyt: Kazalniczka | Wysokość: 4786 m. | Status: dziewiczy | Kto: Oktawian Cież, Jakub Gałka, Piotr Picheta | Uwagi: jest to kazalnica, od której zaczyna się zachodnia grań piku 5370. Szczyt zdobyty.
- Szczyt: Pięć Baszt | Wysokość: 4711 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście | Kto: Piotr Picheta | Uwagi: szczyt zdobyty samotnie.
- Szczyt: Kucyk | Wysokość: 4705 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście | Kto: Piotr Picheta | Uwagi: szczyt zdobyty samotnie.
- Szczyt: Efekt Motyla | Wysokość: 4602 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście | Kto: Jakub Gałka | Uwagi: szczyt zdobyty samotnie.
- Szczyt: Długa Szpica | Wysokość: 4564 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście | Kto: Piotr Picheta | Uwagi: szczyt zdobyty samotnie.
- Szczyt: Pik Sputnikowej Nadziei | Wysokość: 4376 m. | Status: status niepewny. 1 polskie wejście | Kto: Piotr Picheta | Uwagi: szczyt zdobyty samotnie.
- Szczyt: Ujgurska Przełęcz | Wysokość: 4631 m. | Status: Dziewicza | Kto: Oktawian Cież, Jakub Gałka, Mariusz Norwecki, Tomasz Owerko, Piotr Picheta | Uwagi: przełęcz w grani głównej, rozdziela Pik 4979 i Pik 5102, którego szczytowe spiętrzenie znajduje się na terytorium Chin.
- Oprac. Mariusz Norwecki (śp.)
- Oprac. Mariusz Norwecki (śp.)
12. Powrót do przeszłości. Opowieści z wyprawy, które kiedyś powstaną
Chyba żaden nawet mocno rozbudowany artykuł nie jest wstanie w pełni wyczerpać poruszany temat. Gdy na wyprawie wysokogórskiej spędza się przeszło miesiąc czasu wraz z kolegami z Klubu Wysokogórskiego Kraków, i gdy w trakcie takiej przygody prowadzi się tak wiele akcji górskich, oczywistym jest fakt, że to co pojawia się drukiem to raptem ułamek spisanych opowieści.
W mojej głowie, a więc w głowie autora tej opowieści wciąż tkwi wiele niesamowitych treści, przygód, zdarzeń, które czekają na swój czas. Z uwagi na fakt, że lubię pisać, postanowiłem przygotować listę artykułów (opowiadań z Kirgistanu), które w bliższym mi czasie (ale nie wiadomo kiedy to) zostaną przeze mnie przelane na "papier". Poniżej spis artykułów i ich przyszłe tytuły. O to one:
- Bądź dobrym kolegą – umyj się!
- Lino, ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto cię utracił.
- Wizje i bajania. Syreni śpiew i przeskok w czasie.
- Lodowcowa wpadka. Wpadka do lodowca.
- Pik Sputnikowej Nadziei, bo nadzieja matką... zagubionych.
- Katafalk.
- W życiu pewne są tylko śmierć, podatki, oraz szczeliny.
- Jak zaplanować wyprawę w góry wysokie.
13. Film górski pt. Nocny Motyl (Night Butterfly)
Przed wami filmowa relacja z wyprawy do Kirgistanu. Jakość materiału pozostawia wiele do życzenia, ale były to inne czasy :) Co ciekawe, film miał swoją publikację na Krakowskim Festiwalu Górskim.